Saturday, 8 January 2011

Synowie Zimy


Srogi uśmiech i piękny wiatr,
który ciągnie wciąż za sobą.
Jest on wszędzie i wśród Tatr,
ozdobionych słoneczną pogodą.

Rzuca śniegiem, tu i tam
a za nią ślad jej sani,
który doprowadza ją do bram
słonecznej w lecie Toskanii.

Teraz zostać by nie chciała,
lecz za oknem Rusek,
który sprawił, że błyszczała
jak plemię Zulusek.

Upił ją i zamknął w lesie
niebezpiecznej Syberii.
Co to będzie? Co przyniesie
bez zimowych ferii?

Nagle Yankee, chłopak cwany
ciągle Zimy szuka…
Poszedł na targ, sprzedał dzbany
i za wszystko kupił kruka.

Kruk był ślepy i też dziki,
więc potrzebował szkolenia.
Tomm’ nauczył go dwa triki.
Obyło się bez karcenia.

Yankee, Tommy i ich kruk
poszli szukać Zimę.
Wskazał drogę jakiś Mruk,
Który włączył klimę.

Gdy znaleźli Białą Damę
Pośród gór Uralu
Tommy spojrzał – ujrzał mamę
całą pełną żalu.

Powiedziała, że też Yankee
Jest jego starszym bratem.
Niegdyś robił Wiośnie wianki
więc stał się dla nich katem.

Teraz Zima ma dwóch synów,
których ma przy sobie.
Dwójkę Białych jej Turynów
których tuli po każdej dobie.

A kruk? Kruk odzyskał wzrok…
I ze świata zniknął czarny mrok.
Na świecie radość wielka nastała
A pani Zima przy synach ciągle piękniała
(listopad 2010)

1 comment:

  1. Nie wiedziałam, Gwidi, że masz taki talent :) Gratuluję :) Będę tutaj zaglądać częściej.
    Pozdrawiam :)
    Znajoma - Nieznajoma

    ReplyDelete