Pojazdy, więc szybko ruszyły.
Nie jadą już pobocznymi szosami.
Nie zawracają.
Wszystkie prą tylko na nowo otwartą drogę.
Nie zwalniają.
Nie mają nawet takiego zamiaru.
Nagle widać dziurę w autostradzie.
Widać już światło.
Wszyscy wylatują wprost na żyletkę,
która rozcięła dopiero co ciało.
Wszyscy prą w to samo miejsce
- na nią.
Nie widzą znaków.
Nie widzą napisu STOP.
Autostrada, pustoszeje pomału z drugiej strony,
napędzając tych, którzy na niej przebywają.
W końcu przestaje działać sygnalizacja świetlna.
Tama pękła.
Nikogo nie widać.
nagle cisza...
(grudzień 2010)
No comments:
Post a Comment